Recenzja filmu

Mój najlepszy przyjaciel (2006)
Patrice Leconte
Daniel Auteuil
Dany Boon

Przyjaciel potrzebny od zaraz

<a href="http://www.filmweb.pl/Patrice+Leconte,filmografia,Person,id=11319" class="n">Patrick Leconte</a> temat spotkań, związków i relacji międzyludzkich ma przerobiony dość dokładnie. W słynnym
Patrick Leconte temat spotkań, związków i relacji międzyludzkich ma przerobiony dość dokładnie. W słynnym "Mężu fryzjerki" opowiadał o namiętności do pięknej fryzjerki Matyldy, w "Bliskich nieznajomych" o skutkach pewnej pomyłki, która połączyła szczególną więzią dwoje bohaterów. Co się może zdarzyć, kiedy doradcę podatkowego weźmie się za psychoanalityka? - pytał Leconte. W filmie "Mój najlepszy przyjaciel" po raz kolejny stawia pytania dotyczące samotności i opowiada o prawdziwej męskiej przyjaźni, a właściwie o jej poszukiwaniu. Bohaterem filmu jest sprzedawca antyków, niezbyt sympatyczny, skoncentrowany na swej pracy i siłą rzeczy bardzo samotny. Swój problem François (Daniel Auteuil) uświadamia sobie dopiero wtedy, gdy wspólniczka proponuje mu spotkanie we trójkę z jego najlepszym przyjacielem. Pewna, że nielubiany François nie znajdzie nikogo bliskiego w ciągu kilku dni, zakłada się z nim o cenną wazę. Stawka jest więc nie byle jaka. Po przewertowaniu notesu z telefonami, rozpoczynają się gorączkowe poszukiwania, czyli zaczepianie znajomych z branży a nawet kolegów z podstawówki, kiedy na horyzoncie pojawia się przemiły taksówkarz Bruno. Po namowach zgadza się on nauczyć Françoisa, jak być miłym i życzliwym. Chyba nietrudno się domyśleć, że nie będzie to proste zadanie. Tyle w tych peregrynacjach bohatera tragizmu, ile komizmu, bo François budzi raczej współczucie niż niechęć, ale jak tu żywić negatywne uczucia do Daniela Auteuila, wielkiej gwiazdy francuskiego kina. Równie przekonująco wypadł u Leconta Danny Boom, znany komik, który wcielił się w postać Bruna. Czuć tu rękę wrażliwego i utalentowanego twórcy."Mój najlepszy przyjaciel" to sprawnie zrealizowana i dobrze zagrana lekka komedia, w sam raz na wakacyjną porę. Nie zabrakło tu ciepłego humoru i momentów napięcia, zwłaszcza pod koniec filmu, kiedy ważą się losy dziwacznej przyjaźni wyrafinowanego, oschłego Françoisa i wylewnego, bezpośredniego taksówkarza. Jak dwa tak odmienne typy mogły zbliżyć się do siebie? To może się zdarzyć chyba tylko w kinie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?